U wielu z nas sama myśl o szczepieniu wywołuje gęsią skórkę. Ta igła, która wydaje się nagle nienaturalnie długa i gruba. Ten strach przed bolesnym ukłuciem. To przedziwne uczucie wtłaczania płynu pod warstwę skóry. Na szczęście, po ponad 160 latach od opatentowania igły i strzykawki, naukowcy postanowili udoskonalić metodę podawania szczepionek. Nadchodzi era Nanopatch – bezigłowego „plastra”, którego zalety wprawiają w osłupienie.
Nanopatch jest wykonany na krzemowym kwadracie, a właściwie kwadraciku, o boku 4 mm z ponad 3000 mikroskopijnymi wypustkami. Każda wypustka ma długość około 0,1 mm i jest pokryta tzw. liofilizowaną, czyli wysuszoną, szczepionką. Aby się zaszczepić, wystarczy za pomocą bardzo prostego aplikatora przyłożyć Nanopatch do skóry. Po niespełna minucie można go „odkleić” i wyrzucić. Prosto, szybko i bezboleśnie!
Najczęściej głównym problemem wszystkich udoskonaleń w dziedzinie nowych technologii skupiających się na miniaturyzacji i wykorzystujących najnowsze osiągnięcia nauki jest ich cena. Nie ma wątpliwości, że są świetne, ale zwykle mało kogo na nie stać. W tym przypadku jest odwrotnie. Do wytworzenia Nanopatch wykorzystano metodę głębokiego trawienia krzemu DRIE (Deep Reavtiv Ion Etching), którą stosuje się na skalę przemysłową w produkcji półprzewodników, więc jest ona powszechna i relatywnie tania. Z kolei aplikator wielokrotnego użytku, to trochę plastiku i sprężyna, prawie jak w długopisie. Jednak największy koszt, to sama szczepionka i tutaj mamy pewien przełom – okazuje się, że ten niewinnie wyglądający „plaster” wykorzystuje 100 razy mniejszą dawkę szczepionki do wywołania takiej samej reakcji odpornościowej, co standardowa igła i strzykawka. Dzięki temu, jedna dawka szczepionki kosztującej 50 zł, z zastosowaniem Nanopatch będzie kosztowała 50 gr. Robi różnicę, prawda?
Jest jeszcze jedna cecha, która robi ogromną różnicę – stan skupienia. Obecnie szczepionki podaje się w formie płynnej, która wymaga ściśle określonych warunków przechowywania i transportu. To tzw. łańcuch chłodniczy – każda szczepionka od momentu wyprodukowania aż do podania musi być przechowywana w chłodzie. I to odpowiednim chłodzie, ani zbyt dużym, ani zbyt małym, gdyż wtedy straciłaby swoją aktywność, czyli możliwość wywołania reakcji odpornościowej i stałaby się bezużyteczna. Jest to bardzo problematyczne, szczególnie w krajach rozwijających się, w których opcje logistyczne są dość ograniczone. Wysuszona szczepionka nie potrzebuje łańcucha chłodniczego. Testy wykazały, że Nanopatch można przechowywać w 37ºC przez 10 tygodni lub w 23ºC przez cały rok i szczepionka nadal będzie aktywna.
Podsumowując, dzięki Nanopatch szczepienia będą bezbolesne, bardziej skuteczne, a przede wszystkim tańsze i łatwiej dostępne. Wszystkie te zalety mają ogromne znaczenie, szczególnie w państwach ze słabo rozwiniętymi systemami ochrony zdrowia, w których upowszechnienie szczepień jest wręcz priorytetowe. Cel naukowców jest szczytny, ale też bardzo ambitny – planują dostosowanie Nanopatch do przeciwdziałania malarii, gruźlicy, a nawet HIV w najbiedniejszych regionach świata. Przed nimi sporo pracy. Miejmy więc nadzieję, że dalsze badania również przyniosą pozytywne rezultaty.
Pearson FE, McNeilly CL, Crichton ML, Primiero CA, Yukiko SR, et al. (2013) Dry-Coated Live Viral Vector Vaccines Delivered by Nanopatch Microprojections Retain Long-Term Thermostability and Induce Transgene-Specific T Cell Responses in Mice. PLoS ONE 8(7): e67888. doi:10.1371/journal.pone.0067888
Rzetelne informacje na temat szczepień można znaleźć na stronie http://szczepienia.pzh.gov.pl.
Zdjęcie (C) Unicum | Dreamstime Stock Photos & Stock Free Images