Zapach pożądania?

Czy kiedykolwiek rozważaliście zakup feromonów bądź perfum z ich dodatkiem? Z pewnością wielu z was spotkało się już w sieci z reklamą takich produktów, a być może niektórzy z was już je sprawdzili. Jest to inwestycja opiewająca na kwoty w przedziale od 15 do nawet ponad 600 zł! Badania profesor Marthy McClintock pokazały m.in., że kobiety wdychające feromony innych kobiet mogą przechodzić menstruację w podobnym terminie, natomiast męskie feromony mogą potęgować kobiece podniecenie. Czy warto jednak zainwestować w feromony?

Ludzie to organizmy mikrosomatyczne, to znaczy, że mamy bardzo słabe powonienie. Dla przykładu – pies (np. owczarek niemiecki) posiada około 200 milionów komórek węchowych, przy czym powierzchnia każdej z nich jest niemal 300 razy większa niż u człowieka, który dysponuje zaledwie 5-cioma milionami takich komórek. Nasze receptory węchowe to jedyne takie w całym naszym ciele, z których sygnał trafia bezpośrednio do kory węchowej (omijając wzgórze), która sąsiaduje z układem limbicznym i hipokampem. Te dwie ostatnie, to struktury, dzięki którym odczuwamy emocje i zapisujemy je w pamięci. Być może właśnie dlatego zapachy mają na nas tak duży wpływ. Niestety niekoniecznie dotyczy to feromonów – substancji chemicznych występujących w pocie, płynach ustrojowych i zapachach wydzielanych przez ludzki organizm, służących m.in. do seksualnej stymulacji innych. Nadal nie ma empirycznych dowodów na to, że feromony są dla nas wyczuwalne i jakkolwiek wpływają na nasze zachowanie. Wielu genetyków twierdzi, że ludzie ewolucyjnie zatracili zdolność wyczuwania feromonów, ponieważ wraz z postępem cywilizacyjnym ta umiejętność przestała być istotna dla przetrwania i przekazywania genów.

Czy na pewno wdychanie feromonów nie jest związane z naszym zachowaniem?

Martha McClintock – Profesor na University of Chicago i założycielka Mind and Biology Institute w drugiej połowie XX wieku prowadziła badania dotyczące relacji pomiędzy zachowaniami seksualnymi a wydzielaniem feromonów w zakładzie karnym dla kobiet. Do eksperymentu wybrała te kobiety, które przechodziły menstruację w najbardziej odległych od siebie terminach. Część kobiet poproszono, by pod pachą nosiły chłonące wilgoć torebki, które miały wchłaniać ich pot (z feromonami). Następnie z wydzieliny potowej uzyskiwano maść, którą, po wyeliminowaniu przykrych zapachów, wdychały pozostałe kobiety. Okazało się, że kobiety wdychające pot po pewnym czasie zaczęły menstruować w zbliżonych terminach do kobiet, z których potu pozyskiwano maść. McClintock powtórzyła to badanie na kobietach mieszkających w jednym akademiku. Wyniki okazały się bardzo zbliżone do wyników badania przeprowadzonego na więźniarkach.

Jej odkrycie synchronizacji menstrualnej za sprawą działania feromonów zostało jednak podważone przez Profesora Antropologii z University of Missouri H. Clyde Wilsona Jr. W badaniu McClintock doszukał się on wielu rażących błędów w analizie danych, jak i błędnego rozumienia pojęcia „synchronizacji” przez jej zespół badawczy. Zaistniało również wiele zmiennych zakłócających, znajdujących się poza kontrolą badaczy. Na zmiany somatyczne, w tym również na szybszą bądź późniejszą menstruację, duży wpływ ma wiele różnych czynników środowiskowych takich jak np. stres, stan zdrowia czy choćby nastrój.

Co jednak udało się potwierdzić nie tylko McClintock, ale również wielu innym badaczom, to fakt, że występująca w męskim pocie, krwi, oddechu i nasieniu substancja o nazwie androstadienon, rzeczywiście może zwiększać poziom podniecenia u kobiet.

Może z tego wynikać, że nie warto inwestować w środki chemiczne, których działanie nie zostało potwierdzone empirycznie. Nie oznacza to jednak, że do „tańców godowych” ewolucja odebrała nam wszystkie narzędzia. Kobiety wciąż mogą pozostawać piękne, a mężczyźni, pamiętając o androstadienonie w swoim pocie i oddechu, ciężko pracować i częściej odwiedzać siłownię, rozpylając wokół „zapach” swojego saksapilu. Pamiętajcie jednak, drodzy mężczyźni, że zapach świeżego potu a całkowita rezygnacja z mycia się i chodzenie w przepoconych ubraniach, to zupełnie co innego. Dbanie o zęby i higienę jamy ustnej mogą natomiast zadziałać znacznie lepiej, niż samo poleganie na wydychanym androstadienonie.

Więcej informacji:
(C) Zdjęcie ian dooley on Unsplash
Hummer, T., McClintock, M., (2009). Putative human pheromone androstadienone attunes the mind specifically to emotional information. Hormones and Behavior. 55 (4): 548–559.
McClintock, M., (1971). Menstrual synchrony and suppression. Nature. 229 (5282): 244–5.
Wilson, H., (1987). Female axillary secretions influence women’s menstrual cycles: A critique. Hormones and Behavior, 21, 536-546.
Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
One comment
  1. Dobre!
    Zdecydowanie trudno się zgodzić z oponentami przeczącymi ludzkiej zdolności reagowania na feromony. Byłby to jedyny chyba przykład zaniku recepcji przy ciągle aktywnych sygnałach! Dotychczasowe modele ewolucyjne przyjmują raczej odwrotność, czyli że pierwej zanikną sygnały, a dopiero potem wrażliwość na nie! Zresztą trudno mi sobie wyobrazić presję selekcyjną która mogła by doprowadzić do zaniku receptywności feromonów.
    Tak samo “synchronizacja menstrualna” wydaje się ewolucyjnie uzasadniona (samica nie odróżnia się od innych samic, zatem nie ma obawy ostracyzmu, który mógł by skutkować śmiercią jej lub jej potomstwa).

Comments are closed.

Related Posts